Wieloletnia działalność wydobywcza zaburzyła stosunki wodne w Wielkopolsce Wschodniej. Teraz region potrzebuje kompleksowych działań, które złagodzą negatywne skutki funkcjonowania odkrywkowych kopalni. Próbą takiej naprawy był tzw. projekt wodny, którego realizacja znacznie się opóźni ze względu na liczne nieprawidłowości, które wykryto dzięki działaniom organizacji pozarządowych.
O perspektywach realizacji projektu odbudowy zasobów wodnych Wielkopolski Wschodniej poinformował na początku listopada Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu. A te wyglądają marnie – analiza RZGW potwierdza szereg nieprawidłowości na etapie przygotowania działań oraz brak oceny oddziaływania proponowanych przedsięwzięć na środowisko. Tym samym instytucja potwierdziła zarzuty organizacji pozarządowych, w tym Polskiej Zielonej Sieci, dotyczące braków merytorycznych i proceduralnych w przedłożonym projekcie.
Jego założenia opracowali jeszcze w 2021 r. specjaliści z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu. 127-stronicowy dokument nosi nazwę „Zwiększenie retencji i odbudowa zasobów wodnych terenów pogórniczych na terenie Wielkopolski Wschodniej” i zakładał realizację 25 zadań, które miały na celu zwiększenie retencji, odtworzenie naturalnych poziomów wód powierzchniowych i podziemnych, a w efekcie minimalizowanie skutków suszy i adaptację do zmian klimatu. Projekt miał być zgłoszony do dofinansowania z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Za mało wody w rzece
Jedne z pierwszych zastrzeżeń zgłosili przedstawiciele i przedstawicielki organizacji pozarządowych zasiadający w Komitecie Monitorującym Fundusze Europejskie dla Wielkopolski – m.in. Polskiej Zielonej Sieci i CEE Bankwatch Network. Członkowie Komitetu analizują i monitorują wydatkowanie środków unijnych – w tym z FST, który miał pokryć koszty realizacji programu. Jak informowaliśmy w czerwcu 2024 r., niepokój Polskiej Zielonej Sieci budził potencjalny negatywny wpływ na obszary Natura 2000 i inne formy ochrony przyrody, a także bilans wodny Warty, której zasoby miały posłużyć do zalewania zamkniętych odkrywek. Jak informowaliśmy wtedy: „Zgodnie z danymi Wód Polskich, woda miałaby być zabierana nawet wtedy, gdy jej w rzece jest mało: przy przepływach mniejszych niż wieloletnia średnia, które w rejonie Konina notujemy przez ⅔ roku. Pogłębianie deficytu wody w Warcie zagraża nie tylko chronionym gatunkom i siedliskom, ale, może też spowodować braki wody w wodociągach korzystających z rzecznych ujęć.”
Kontrowersje wzbudzał brak strategicznej oceny oddziaływania na środowiska, a ta – jak argumentowali prawnicy z Fundacji Frank Bold – jest niezbędna przy realizacji tak złożonych przedsięwzięć. Tymczasem wnioskodawcy poprzestali na ubieganiu się o uzyskanie oddzielnych decyzji środowiskowych dla każdego z 25 zaplanowanych działań. Sporządzenie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko rekomendował także Ryszard Babiasz, ekspert z WWF Polska, który przygotował krytyczną analizę całego przedsięwzięcia. Dodatkowo, rekomendował on gruntowną rewizję niektórych zadań oraz rezygnację z tych, które mogłyby pogorszyć stan wód.
Nieprzygotowanie
Argumenty publikowane na przestrzeni bieżącego roku przez organizacje pozarządowe potwierdziły się. Z analizy RZGW wynika, że program wymaga szczegółowej analizy wpływu na stosunki wodne. Jednocześnie analizie tej ma podlegać 19 działań ze wstępnie proponowanych 25 – realizacja pozostałych została obecnie uznana za bezzasadną.
Te, które uznano za zasadne nadal rodzą trudności, gdyż są one „w większości nieprzygotowane” Co to oznacza? „[N]ie posiadają wymaganych dokumentów administracyjnych, zgód i pozwoleń, nie mają szacunkowych kosztorysów realizacji prac. Kolejnym istotnym problemem jest to, że zdefiniowane w zadaniach obiekty do modernizacji lub przebudowy często nie są własnością PGW Wody Polskie.” To nie wszystko – nie dokonano też bilansu przepływu Warty dla potrzeb zasilania jej zasobami innych cieków.
Co teraz? Przed wnioskodawcami praca nad wyeliminowaniem nieprawidłowości i uzupełnieniem brakujących decyzji administracyjnych. Dopiero po zakończeniu tych zadań będą oni mogli ubiegać się o podpisanie umowy o dofinansowanie. Tu pojawia się kolejny problem: jak zauważa sam RZGW, jest to mało realne do końca obecnej unijnej perspektywy finansowej. Kształt kolejnego wspólnotowego budżetu jest jeszcze niepewny – nie wiadomo jeszcze czy funkcjonowanie FST zostanie przedłużone poza 2027 r.
Wiadomo natomiast, że nie zniknie potrzeba przeprowadzenia działań hydrologicznych. – Tereny pokopalniane, naznaczone przez dziesięciolecia intensywnego wydobycia węgla potrzebują inteligentnych projektów rekultywacyjnych, które pomogą środowisku odzyskać siły, odnowić bioróżnorodność i wesprzeć lokalne społeczności – komentuje Miłka Stępień, koordynatorka kampanii dot. sprawiedliwej transformacji na Europę Środkowo-Wschodnią w CEE Bankwatch Network. I dodaje: – Mamy nadzieję, że właśnie takie projekty zostaną zaproponowane Wielkopolsce Wschodniej, w niedalekiej przyszłości.
Ryzyka i nadzieje
Historia wielkopolskiego programu wodnego pokazuje, jak ważne jest gruntowne przygotowanie projektów, które mają być finansowane ze środków unijnych. Standardy ochrony środowiska oraz rzetelne podejście do kwestii merytorycznych muszą być nieodłącznym warunkiem przygotowania projektów. Niedociągnięcia rodzą cały szereg zagrożeń: wśród nich najbardziej dotkliwe może okazać się wieloletnie opóźnienie działań, których dotknięta działalnością wydobywczą Wielkopolska Wschodnia tak bardzo potrzebuje. Ryzyko dotyczy też utraty dofinansowania, a mowa jest o aż 120 mln zł.
Rozwojowi sytuacji przyglądać się będą Polska Zielona Sieć i pozostałe organizacje pozarządowe, z którymi współpracujemy przy monitorowaniu programu wodnego. Nasze dotychczasowe działania dobitnie pokazały rolę sektora obywatelskiego w analizowaniu przedsięwzięć przedkładanych do dofinansowania z funduszy europejskich. Mamy nadzieję, że efekty dotychczasowych analiz przyczynią się do powstania ulepszonej wersji projektu, która będzie oparta na rzetelnych badaniach i w której zawarta będzie odpowiedzialna wizja adaptacji do transformacji regionu.
Mateusz Kowalik