Wiceminister Aktywów Państwowych nie wyobraża sobie sytuacji w której polskie górnictwo węgla kamiennego nie jest podłączone pod kroplówkę z pieniędzmi z budżetu państwa.

W mijającym tygodniu odbyło się posiedzenie podkomisji sejmowej ds. sprawiedliwej transformacji podczas której wiceminister aktywów państwowych i pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego, Artur Soboń, przedstawił aktualną sytuację górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Kontekstem wystąpienia ministra Sobonia na podkomisji była wypracowana niedawno umowa społeczna z górnikami na Śląsku. W swojej prezentacji wiceminister zwrócił m.in. uwagę na utrzymujący się ostatnio  duży wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla i przyznał, że wygaszanie kopalń musi odbywać się w tempie odpowiadającym scenariuszowi wysokich cen CO₂, który przewiduje 11 proc. udział węgla w miksie energetycznym, w 2040 roku. Potwierdził również, że umowa zawarta z górnikami zostanie wkrótce podpisana przez wszystkie centrale związkowe. Jednocześnie trwa tłumaczenie umowy społecznej, która niezwłocznie trafi do Komisji Europejskiej.

Soboń zapowiedział ponadto pomoc dla Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce. Chodzi m.in. o zmiany prawne w kwestiach najbardziej dla nich palących, takich jak na przykład regulacje dotyczące własności terenów pokopalnianych.

Reprezentujący okręg koniński, poseł Tomasz Nowak, wskazał na konieczność unormowania w ustawie kwestii emerytur górniczych, do których w tym momencie pracownicy węgla brunatnego nie mają uprawnień. Zwrócił uwagę, że jest to niesprawiedliwe traktowanie górników tej branży i musi zostać naprawione. Artur Soboń zapowiedział nowelizację Prawa geologicznego i górniczego w zakresie wspomnianych emerytur.

Przewodniczący podkomisji, poseł Krzysztof Gadowski, zapytał czy wiadomo, ilu górników w ciągu najbliższych lat opuści kopalnie. Z informacji pełnomocnika rządu wynika, że w objętych umową społeczną spółkach PGE, Węglokoks i Tauron aktualnie pracuje 36 tys. osób, w 2025 r. ma pracować 31 tys. osób, w 2030 r.  – 26 tys., a w 2040 r. – 12 tys. Krzywa “naturalnych” odejść jest skorelowana z prognozą zatrudnienia w zamykanych kopalniach, które są zapisane w umowie społecznej i na nich właśnie będzie się opierała.

Artur Soboń, zapytany przez autorkę niniejszego artykułu, o to, co będzie się działo z węglem wydobytym po 2040 roku, kiedy już nie będzie nań zapotrzebowania w energetyce, odpowiedział że harmonogram zamykania kopalń i wydobycia węgla jest spójny z prognozą zapotrzebowania na surowiec. Słowa ministra Sobonia przeczą analizie ekspertów. Fundacja Instrat w swoim raporcie wyliczyła, że w 2030 roku, w scenariuszu wysokich cen do emisji, podczas których Polska będzie spalała mniej węgla, zużycie surowca w produkcji energii elektrycznej będzie wynosiło 14,7 mln ton. Wydobycie węgla w 2030 roku przez samo PGG ma wynosić 18,4 mln ton, co wskazuje na to, że państwo będzie musiało jakoś zagospodarować prawie 4 mln ton nadmiarowego węgla.

Dopytywany co się stanie, jeśli Komisja Europejska nie zgodzi się na pomoc publiczną dla górnictwa, minister przyznał, że nie ma innego planu, poza wiarą, że Komisja zgodzi się na finansowanie wydobycia. Argumentował, że bez pomocy publicznej proces będzie ciężej przeprowadzić, będzie on droższy i mniej przewidywalny. Konieczne według niego jest rozłożenie transformacji w czasie, co możliwe jest tylko dzięki pomocy publicznej.

Dominika Lasota z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego chciała dowiedzieć się od ministra jak data odejścia od węgla w Polsce (2049 r.) roku i plany transformacji górnictwa mają się do polityki klimatycznej UE i redukcji gazów cieplarnianych już w 2030 roku o 55 proc. Spytała również czyje bezpieczeństwo gwarantuje obecna polityka rządu, skoro taka długa eksploatacja i spalanie węgla pogłębi ryzyko kryzysu klimatycznego. Pełnomocnik rządu odpowiedział, że proces musi być przede wszystkim skuteczny, a nie szybki i konieczne w transformacji jest bazowanie na zgodzie społecznej. Potwierdził również, że plan transformacji jest spójny z unijnymi celami klimatycznymi, które musimy realizować.

Marta Anczewska z WWF Polska zapytała  dlaczego rząd projektuje system, który uniemożliwia górnikom podjęcie dobrowolnej decyzji w sprawie odejścia z górnictwa. Jej zdaniem sytuacja, w której górnik dostanie odprawę tylko w momencie likwidacji kopalni i braku możliwości zatrudnienia w innej, sprawia że pracownicy rzadziej odchodzą z branży.

Wiceminister zasłonił się Komisją Europejską, która rzekomo może nie zaakceptować programu dobrowolnych odejść, ponieważ redukcja zatrudnienia ma być spowodowana naturalną likwidacją kopalń.

Przewodniczący parlamentarnej podkomisji, Krzysztof Gadowski, zauważył że zamiast utrzymywaniu górniczych miejsc pracy za publiczne pieniądze, właśnie dzięki odchodzeniu pracowników z górnictwa można sięgnąć po pieniądze unijne np. w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST), którego celem jest m.in. tworzenie nowych miejsc pracy.

W nawiązaniu do tego, Daniel Baliński z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej potwierdził, że niemożliwe jest, aby gmina lub region, na terenie której jest otwierana nowa kopalnia mogła skorzystać z FST. Tym samym wiadome jest już, że śląskie Mysłowice, w których powstanie kopalnia Brzezinka nie będzie miała dostępu do środków na sprawiedliwą transformację.

W dyskusji zabrał również głos Maciej Sytek, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie. Zwrócił uwagę na konieczność wprowadzenia rozwiązań systemowych dla pracowników górnictwa węgla brunatnego, ponieważ nie otrzymają oni pomocy publicznej ze strony państwa w momencie zamykania kopalń. Podkreślił potrzebę prowadzenia szczerych rozmów na temat zamykania kopalń w regionach węglowych.

Wiceminister aktywów państwowych, odpowiadając na zadawane pytania lub od odpowiedzi się uchylając, wielokrotnie podkreślał że jego kompetencje kończą się w obszarze restrukturyzacji górnictwa. Wskazywał, że kwestie dotyczące wydatkowania Funduszu Sprawiedliwej Transformacji leżą w gestii Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, a za otwieranie nowych złóż odpowiedzialne jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Nie jest to dobra wiadomość dla górnictwa, bowiem wszystkie jego problemy są ze sobą połączone i nie należy ich rozdzielać między sztywno określone ministerstwa i zespoły. Sprawiedliwa Transformacja jest procesem, do którego należy podejść w sposób holistyczny. Dyskusję na ten temat należy prowadzić przy udziale jak największej liczby interesariuszy, po to aby wypracować kompleksowe rozwiązania. W związku z tym zespół roboczy powinien być złożony z reprezentantów wszystkich środowisk: górników, samorządów, organizacji obywatelskich i biznesowych. Zarówno na poziomie centralnym, jak i lokalnym.

Alina Pogoda

Aktualności